(źródło: x)
Zacznijmy od tego, że od wejścia zakochałam się w wystroju. Bez nadęcia, delikatnie, cegły i białe ściany. Poza otwartą przestrzenią jest miejsce gdzie można się schować przed innymi i mieć trochę prywatności. Absolutnie urzekła mnie podwieszana ławka koło baru. Całość daje naprawdę lekkie i przyjemne wrażenie, aż chce się zostać. Zmienili wcześniejszy, jaskinowy, wystrój i dzięki Bogu.
(źródło: x)
I jeszcze muzyka taka co to nie przeszkadza, a robi przyjemne tło do rozmowy.
Ceny adekwatne do jakości jedzenia, bez szaleństw, ale przyzwoicie. Ciasto pizzy nie jest może idealne, ale bardzo nieśmiało zahacza o to, które pamiętam z Rzymu, więc nie ma co narzekać.
Niestety, dwóch rzeczy nie mogę przeskoczyć. Wielkie papierowe płachty rozłożone na stołach, które robią za menu i podkładkę pod talerz- zło. Oczywiście nie pobiją koszmarków z Piece of Cake'a na drewnianych sklejkach, ale i tak robią nieciekawe wrażenie. Mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy, bo knajpa nowa, jeszcze w powijakach, więc a nóż coś się zmieni. Drugą sprawą jest obsługa. Z jednej strony dawno już nie spotkałam ekipy, której tak bardzo się chce jak ludziom WBramie. Serio. Uśmiechnięci, mimo tego, że weekend majowy, że zapewne przewinęły się tabuny ludzi, a w knajpie czuć było ewidentny niedostatek w obsłudze. Chciało im się. Żartowali z nami, starali się. Super. Szkoda tylko, że pan zapytany o to czy szynka na pizzy jest parmeńska czy jakaś inna, nie do końca wiedział o co nam chodzi. Ale cóż, człowiek się uczy na błędach, a że pan się starał i było nam dobrze, to wybaczamy.
Więc jeśli chcecie pójść gdzieś, gdzie się Wami zajmą, dadzą Wam dobre jedzonko za niezbyt duże pieniądze to już wiecie gdzie iść.
Poza tym mają lemoniadę w takich cudach.
(źródło: x)