Zazwyczaj osobą, na której się wzorujemy jest ktoś sławny- aktor, piosenkarka, komik. Sławni i bogaci, zupełnie odcięci od rzeczywistości, którzy w naszych głowach przybierają cechy zupełnie wyidealizowane. Dzięki Bogu, wyrasta się z tego, czasem nawet dość szybko, bo nagle się okazuje, że cechy, które im przypisywaliśmy były tym co chcieliśmy w nich widzieć. To się nazywa dorastanie.
Tyle, że ze mną było trochę inaczej, poszłam o krok dalej i moimi wzorami zawsze zostawały postaci fikcyjne.
(źródło: x)
(źródło: x)
(źródło: x)
Czy ktoś w ogóle pamięta Aparatkę? To była chyba pierwszy serial animowany, który w jakiś sposób pokazał mi, że można mieć różne obsesje, przyjaciół, wkurzające rodzeństwo, trzynaście lat i nie jest to koniec świata. Maria zawsze przypominała mi S., co w sumie bardzo pomagało w identyfikowaniu się z problemami bohaterów. I ok, dobrze, to nie były problemy wielkie i wymagające używania artylerii, ale dla nastolatki, która nie wie co się z nią i dookoła niej dzieje, były problemami na wagę życie i śmierci. Do dziś jestem wdzięczna twórcom Aparatki za powołanie Sharon do życia.
(źródło: x)
Wszystkie dziewczyny z podwórka się w nim kochały, bez wyjątku. Siódme niebo oglądało się dla Simona Camdena, nie dla Matta czy Lucy, bo oni byli za starzy i nie mogłam pojąć ich problemów. Tylko, że ja kochałam się nie tyle w jego ślicznej buźce ile, uwaga uwaga, niezależności i inteligencji. Ot tak dla odmiany. Pamiętam, że zazdrościłam mu tego jak stawiał się rodzicom i jak potrafił argumentować swoje wybory. Poza tym nie był typowym grzecznym blondaskiem obciętym na garnek.
Lisa Erikson nie ma zdjęcia, ba! nawet rysunku żadnego nie mogłam znaleźć. Ale Dzieci z Bullerbyn wszyscy mniej więcej kojarzą. To była pierwsza książka, którą przeczytałam samodzielnie i zupełnie zakochałam się w przygodach dzieci z Zagrody Środkowej, Północnej i Południowej. Do dziś pamiętam jak zaśmiewałam się do łez czytając o wyprawie do sklepu. Udało mi się nawet przemycić jeden zwyczaj do domu- jubilat nie wstaje z łóżka dopóki rodzina nie przyjdzie zaśpiewać Sto lat! Sposób w jaki Lisa patrzyła na świat zachwycił mnie i pokazał, że proste rzeczy są najważniejsze, że nawet pudełko na sznurku, służące do przesyłania tajnych wiadomości, może być ekscytujące.
(źródło: x)
Yennefer w żadnym wypadku nie powinna być wzorem dla nikogo. Nigdy. Wredne suczydło, które sypia z kim popadnie, a humor zmienia częściej niż facetów. Traf chciał, że mając lat naście pokochałam ją bez granic. Uwielbiam silne charaktery, a jeśli to kobieta, niezależna, która wyraźnie daje do zrozumienia, że mężczyzna nie jest jej do szczęścia potrzebny, to mamy mieszankę idealną. Czarodziejka, która tak naprawdę jest garbuską z krzywym nosem, ukrytą w ciele pięknej kobiety- o dzięki Ci, Sapkowski za złożone postaci. Od niej nauczyłam się, że to ja kieruję swoim życiem i nikomu nic do tego.