Mam dwadzieścia trzy lata i moimi idolami są rodzice, ot banał. Nigdy nie sądziłam, że stanę się jedną z tych osób, które opowiadają wszem i wobec jakich to mają cudownych Rodzicieli i jak bardzo ich podziwiają, a jednak.

(źródło: x)

Moja mama jest herosem, poważnie. Od ponad dziesięciu lat żyją z tatą na raty, bo niestety, ale pracuje za granicą, więc zjawia się raz na jakiś czas. Kiedy zaczął wyjeżdżać nie mogłam zrozumieć czemu wszyscy się tak zachwycają mamą, czemu jej tak współczują. Po latach doskonale potrafię sobie wyobrazić jakie to musiało być dla niej straszne. Wychowywanie trójki dzieciaków, które nieźle dawały jej w kość, brak pracy, ciągłe siedzenie w domu. Udało jej się, nie zwariowała. 
Tato jest typowym tatą, nigdy nie wie gdzie co jest w szafkach, nic nie potrafi znaleźć, zawsze mnie zastanawiało jak mama sobie radzi z tym jego totalnym nieogarnięciem. Ale jak potrzeba coś załatwić, tato jest niezastąpiony. Bez mrugnięcia okiem zawiózł mnie do Gdańska i przywiózł do domu tylko dlatego, że chciałam się spotkać z koleżanką. 
Mam dwadzieścia trzy lata i zastanawiam się jak to jest możliwe. Moi Rodziciele nie należą do szablonowych, w żadnym stopniu, ale przez ostatnie dziesięć lat nauczyłam się od nich więcej o miłości do drugiego człowieka niż od kogokolwiek. To zabawne oglądać własnych rodziców, kiedy mają wreszcie czas dla siebie i zachowują się jakby mieli po naście lat. Są chwile kiedy wydaje mi się, że to ja i P. jesteśmy bardziej dorośli od nich. Po dwudziestu pięciu latach małżeństwa, koszmaru wychowywania trójki dzieci, kredytów, pracy za granicą, choroby, zwyczajnej prozy życia, wciąż są dla nie przykładem tego jak powinien wyglądać związek. Wciąż im się chce, tato wciąż potrafi wsiąść w nocy w samochód, prowadzić przez dziesięć godzin tylko po to żeby rano, w dniu rocznicy, przyjechać z kwiatami na śniadanie, a po trzech godzinach usiąść za kółkiem i wracać do pracy przez kolejne dziesięć godzin. Marzę, że będąc w ich wieku, moje małżeństwo też będzie takie. 
Jasne że mają masę wad, że doprowadzają mnie i siebie na wzajem do białej gorączki, trzaskają drzwiami i wychodzą. Oczywiście, że tak. Ale za każdym razem wracają. 

(źródło: x)