W ostatnim tygodniu, poza "podaj talerz", "czemu to tu jeszcze stoi?" i "japierdole", najczęściej słyszaną przeze mnie frazą było "zazdroszczę Wam" albo "jesteście dla mnie wzorem". To zabawne, bo to ostatnie do czego się nadajemy.

(źródło: x)
Nie ma nic bardziej irytującego niż ludzie, którym się wydaje, że wiedzą jak wygląda twój związek. Nie ma nic bardziej odrzucającego niż tekst "Po tylu latach to przyzwyczajenie". Wtedy zawsze mam ochotę wywrócić oczami i zapytać o najdłuższy związek w jakim kiedykolwiek był mój rozmówca. Przez ostatnie pięć lat nauczyłam się wiele, wiem, że nie można mówić półsłówkami, wiem, że nie trzeba lubić tej samej muzyki, ba! można w ogóle nie lubić muzyki i książek, można lubić zupełnie inne filmy, pochodzić z zupełnie różnych światów i generalnie nie mieć ze sobą prawie nic wspólnego, a i tak nie widzieć świata poza drugą osobą. Przeczymy wszystkim poradnikom z Cosmo, Bravo i Vivy. Zawsze najbardziej lubię te rubryki, które zaczynają się od "10 rzeczy, których nie wolno mówić swojemu mężczyźnie." Tak, 10/10 to rzeczy, które mówię P. i cóż? I nic. Jestem przekonana, że nasi znajomi mają po dziurki w nosie historii tego jak się poznaliśmy. 
Przez ten cały czas uczymy się. Chociażby teraz. Ostatni miesiąc był tak koszmarnie stresujący dla nas obojga, moja praca pożera cały wolny czas, stajemy się dorośli i odpowiedzialni, a to często nas przerasta. Ale żadne z nas nie rezygnuje, żadne nie boi się powiedzieć, że coś nie gra. I nawet jak wracam po dziesięciu godzinach, śmierdząca smażonym tofu i po prostu mogę wczołgać się pod kołdrę, tylko po to żeby natychmiast zasnąć, przytulając się do P., to i tak warto. 
Nie ma wzorów związków. Nie ma poradników. Nie ma wskazówek. Na studiach nauczono mnie, że wszystko jest relatywne i w tym kontekście pasuje to idealnie. Bo nie da się być z kimś tak o. Albo wskakujesz na głęboką wodę i uczysz się pływać, albo sobie daruj. Jest tylko jedna zasada jaką trzeba zapamiętać- ja i Ty to My, nie odwrotnie. Jesteś swoją własną osobą, która uczy się być z kimś, która ma swoje przemyślenia, swoje przyzwyczajenia, swój system wartości i cała zabawa polega na kompromisie, na tym żeby zostać sobą i nauczyć się być z tym drugim. Kompromis to najlepszy wynalazek na świecie. Serio. Nie ma losów na loterii ani głupiego trafu, jest tylko trochę szczęścia i masa ciężkiej pracy.
Wczoraj słyszałam rozmowę, w której dziewczę w moim wieku stwierdziło, że znajdzie sobie kogoś dopiero jak jej będzie wygodnie, a jak się ktoś nadarzy wcześniej to się jakoś przemęczy te dwa, trzy lata. Szczęka mi opadła. Co się stało z białymi końmi i książętami? Serdecznie współczuję facetom, bo mam wrażenie, że takich bab jest coraz więcej. 

(źródło: x)

Tak, wciąż mi błyszczą oczy kiedy mówię o Tobie.