W rankingu na najbardziej irytujące reklamy w radiu wygrywa Lidl i nawet nie ma co o tym dyskutować. Nawet Biedronka tak mi nie działa na nerwy. Nie wiem co takiego jest w spocie Lidla, ale jak tylko słyszę "ryneczek Lidla" to autentycznie robi mi się słabo. Czasem podejrzewam, że o to chodzi, oni chcą żeby ich zapamiętać, w myśl powiedzenia, że nie ważne jak, ważne żeby mówili.

(źródło: yelp)


Na takiej właśnie zasadzie powstała restauracja Dill. We wrześniu, w Sztokholmie otwarto nową restaurację. W kilka tygodni zamieniono warsztat samochodowy w wytworną restaurację, która posiadała wszystko co powinno w takim miejscu być- profesjonalną kuchnię, sprzęt i szefa kuchni - Michaela Wignalla (koleś otrzymał dwie gwiazdki Michelin). Restauracja podawała luksusowe dania w przystępnych cenach, więc wieść się szybko rozeszła po mieście i w ciągu kilkudziesięciu dni knajpa pękała w szwach. Wszyscy zachwycali się Całość owiana była wielką tajemnicą, gdyż nikt z klientów nie wiedział kto jest właścicielem Dill'a.

(źródło: brandactivation.nl)

Zabawa zaczęła się w październiku, gdy restaurację zamknięto, a na światło dzienne wyszło kto założył Dilla. PRowcy sieci Lidl ogłosili prawdę światu.
W Szwecji, tak jak i w wielu krajach, sieć sklepów Lidla traktowana jest jak u nas Biedronka- tanio, niedrogo, powiedzmy, że jakościowo nie najgorzej. Rzeczy, które rozbawiły mnie w tej kampanii jest kilka. PRowcy zapewniają, że produkty są prosto z półek Lidla- musztarda po obiedzie, bo nikt tego nie jest w stanie sprawdzić, a zwłaszcza po fakcie, bo Dill został przecież zamknięty. Poza tym, cała kampania miała pokazać, że z relatywnie tanich produktów można zrobić luksusowe dania. A co pokazała? Że Michael Wignall świetnym szefem kuchni jest, który nawet z kupy zrobi coś dobrego. Trochę strzał w kolano.


Strasznie podoba mi się pewność PRowców Lidla, że udowodnili to co zamierzali- jakość i niskie ceny mogą iść w parze. Szkoda tylko, że potrzebowali do tego uhonorowanego dwoma gwiazdkami Michelin'a szefa kuchni, zastępu profesjonalnych kucharzy, restauracji... Dla mnie dowodzi to tylko tego, że musieli zmanipulować ludzi żeby osiągnąć swój cel. Punkt za pomysłowość, ale przeciętny klient Lidla kucharzem nie jest.